On nie ma gdzie teraz mieszkać! Przyszedł do mnie i powiedział: „Witaj, córko, utrzymywałem cię kiedyś, więc musisz mnie teraz wpuścić do swojego domu, przynajmniej ze względu na naszą miłość z twoją matką!”, - opowiada Paulina, - nie pozwoliłam mu wejść, więc postanowił pójść do sądu, aby domagać się swojej części spadku.
Paulina ma już 45 lat. Kilka lat temu zmarła jej matka, po której odziedziczyła niewielki dom. Kobieta ma własną rodzinę i dorosłą córkę. Wtedy przyszedł do niej ojczym, przez którego dorastała w złych warunkach.
Dariusz nie jest moim ojcem - kontynuowała - moja matka rozwiodła się z moim ojcem, kiedy byłam jeszcze dzieckiem. Nie wiem co się z nim stało i gdzie mieszka. Mieszkaliśmy z babcią i dziadkiem. Akurat w domu, który odziedziczyłam po matce.
Żyło nam się dobrze aż do śmierci dziadków. Miałam wtedy 12 lat. Kiedy moi dziadkowie zmarli, matka postanowiła ułożyć sobie życie i zaczęła sprowadzać do domu mężczyzn. Jeden z nich został na stałe.
Od tego momentu moje dzieciństwo się skończyło. Chociaż nikt mnie nie bił ani nie krzywdził, jednak wszystko się zmieniło.
To twój ojciec - powiedziała mama do Pauliny - będziesz go tak nazywać.
Teraz będzie mieszkał z nami.
Ale nazywać nieznajomego mężczyznę tatą - to nonsens. Do tego na rozkaz. To cudzy człowiek.
Wydaje na ciebie pieniądze, utrzymuje! Powinnaś go szanować! Dlaczego nie podgrzałaś mu obiadu, zanim wróciłam z pracy?
Moja mama też pracowała - opowiadała Paulina - ale jej partner zarabiał trochę więcej i z tego powodu pękał z dumy.
Pamiętał też, by za każdym razem podkreślać, że związał się z kobietą z dzieckiem, że mnie wychowuje, natomiast ja jestem niewdzięczna. Rzadko robię porządek na podwórku, nie dbam o ogródek. Czasem nie podoba mu się, jak na niego patrzę. Matka? Matka była w nim zakochana i krzyczała na mnie.
Paulina zaczęła gorzej radzić sobie w szkole, ponieważ nie miała czasu na odrabianie lekcji. Musiała robić pranie, gotować i sprzątać.
Dariusz, który mieszkał z nami, po prostu leżał cały wolny czas na kanapie i oglądał telewizję. Często narzekał na mnie.
Dariusz miał syna, który gdzieś mieszkał ze swoją matką, a do tego musiał płacić alimenty. Do tego utrzymywać cudze dziecko, czyli mnie. Nie chciał się ożenić z moją matką.
Kiedy tylko nadarzyła się okazja, wyprowadziłam się z domu.
Zamieszkałam w akademiku i zaczęłam pracować.
Skończyliśmy remont! - Mama postanowiła pochwalić się przed Sylwestrem, kiedy Paulina kończyła już drugi rok studiów. Za wszystko zapłacił ojciec.
Dlaczego twoje buty są dziurawe?
To było głupie pytanie, które mi zadała. W końcu były lata dziewięćdziesiąte, a moi rodzice w niczym mi nie pomagali.
Cóż - Dariusz postanowił być miły - trzymaj nowe buty.
To był pierwszy i ostatni prezent, jaki od niego otrzymała. Wzięła buty, gdyż w okresie zimowym w dziurawych butach jest bardzo zimno.
Od tego czasu Dariusz przypominał jej cały czas o tych butach.
Po ukończeniu studiów Paulina wyszła za mąż, ale nie chciała wracać do rodziców. Na początku wynajmowali mieszkanie.
Potem zmarła matka jej męża i przeprowadzili się do jej mieszkania. Wtedy Paulina urodziła córkę.
Moja mama była już wtedy chora, zdiagnozowano u niej raka - leczyliśmy ją przez długi czas. Przecież to moja mama!
Na początku moja mama zaczęła lepiej się czuć, ale potem było coraz gorzej. Wytrzymała tylko pięć lat. Mój ojczym powiedział:
Po co mi stara kobieta, która jeszcze choruje!
Od tamtej pory zniknął, - opowiada Paulina, - jakby nigdy nie istniał. Biorąc pod uwagę fakt, że nasze miasto jest małe, słyszałam plotki, że mieszka z jakąś kobietą. Nie miałam na to czasu - pracowałam i opiekowałam się mamą. Ojczyma nie było na pogrzebie. Chociaż powiadomiono go o tym.
Nie żyje? I co z tego? Ona jest dla mnie nikim. Żadnych podziękowań od tej rodziny. Niezależnie od tego, ile dobrych rzeczy dla nich zrobiłem.
Pewnie z nową kobietą również nie chciał się ożenić - mówi Paulina, - długo pracował, aż przeszedł na emeryturę. Więcej szczegółów o nim nie znam. A potem, ni stąd, ni zowąd!
Jestem twoim ojcem, razem z twoją matką mieszkaliśmy tyle lat, wychowaliśmy cię, kupiłem ci buty, zrobiłem remont w domu, przynajmniej coś mi się chyba należy?
Z trudem powstrzymałam męża przed zrzuceniem go ze schodów. Ojczym postanowił pójść do sądu. Jego była żona była świadkiem w sądzie i potwierdziła, że nie utrzymywał syna, a wszystkie pieniądze wydawał na pasierbicę. Czyli na mnie.
Nie wygrał w sądzie. Paulina sprzedała dom - chciała o nim zapomnieć, pozbyć się negatywnych emocji. Tylko w mieście wciąż plotkują: nie pozwoliła swojemu ojcu wejść, on nie ma gdzie mieszkać itd.
Oczywiście, ludzie muszą o czymś rozmawiać. Z czasem znajdą inny temat i zapomną o tym, - pocieszał Paulinę mąż i przyjaciele, - nie myśl o nich. Po prostu wyrzuć to z głowy i tyle. Tak samo jak w przypadku butów, które dostałaś w prezencie.
Główne zdjęcie: youtube