Uwielbiamy z mężem jeździć na naszą działkę co weekend. Oczywiście nie zawsze się to udaje, ale staramy się.

Tak było w ostatni weekend. Powiedziałam mężowi, że nie będę mogła pojechać, ponieważ moja przyjaciółka miała urodziny i postanowiła świętować je w sobotę. Na początku mąż powiedział, że wtedy też nie pojedzie, ale następnego dnia zmienił zdanie i postanowił pojechać sam, żeby spokojnie pomalować płot.

Oczywiście nie przywiązałam do tego większej wagi i w sobotę rano pojechał na działkę. Postanowiłam nie marnować czasu i posprzątałam mieszkanie, ugotowałam jedzenie na kilka dni, generalnie robiłam porządki. Dzień minął bardzo szybko i nadszedł czas, aby zacząć się zbierać na urodziny.

Szybko zrobiłam makijaż, ubrałam się, zamówiłam taksówkę i pojechałam do przyjaciółki. Ona postanowiła świętować w dobrej restauracji, ponieważ obchodziła jubileusz i zaprosiła wiele osób. Już po kilku godzinach nie czułam się jakoś szczególnie komfortowo, ponieważ nie sądziłam, że zaprosi aż tylu gości. Wtedy postanowiłam, że skoro już się wystroiłam, to zrobię niespodziankę mężowi. Postanowiłam kupić butelkę szampana po drodze, aby miło spędzić czas we dwoje.

Właśnie wtedy zadzwoniła do mnie sąsiadka i powiedziała:

- Elu, wszystko rozumiem, nic w tym złego, ale czy moglibyście trochę ciszej się zachowywać, gdyż cała wieś słyszy jak miło spędzacie czas?

Nie wiedziałam o czym ona mówi. Zaczęłam dzwonić do męża, ale nie odbierał telefonu. Dzwoniłam do niego przez całą drogę, póki jechałam taksówką na działkę. Myślałam tylko o jednym - masz przerąbane, Andrzeju.

Wkrótce oddzwonił. Natychmiast powiedziałam do niego: jak mogłeś, przecież pojechałeś pomalować płot, a jednak miło spędzasz czas nie wiadomo z kim. Mój mąż nie rozumiał o co mi chodzi. Powiedział, że nie słyszał gdy dzwoniłam, ponieważ był na podwórku i malował płot. Chwilę później wysłał mi zdjęcie pomalowanego ogrodzenia.

Kiedy przyjechałam na miejsce, zobaczyłam pomalowane ogrodzenie i zdezorientowaną twarz mojego małżonka. Wtedy zrozumiałam, że jestem głupia, ponieważ myślałam, że mój ukochany mąż mnie zdradza. Sąsiadka zapewne coś pomyliła.

Tak właśnie się zdarza, że z powodu jakiejś bzdury dałam się ponieść emocjom i już z dziesięć razy zdążyłam podjąć decyzję, że złożę pozew o rozwód.

Należy uważać przed podjęciem pochopnej decyzji.