Jestem wdzięczna rodzicom mojego męża. Zaakceptowali mnie, dobrze traktowali, mimo że mój mąż ma jeszcze młodszą siostrę. Nigdy nie zdarzyło nam się z nimi pokłócić. Moja teściowa jest bardzo taktowną i mądrą osobą, więc jeśli nawet zwracała mi uwagę, to nie chciała mnie urazić.

Nasze dzieci są ich pierwszymi wnukami. Chociaż ich córka Ania wyszła za mąż znacznie wcześniej niż ich syn ożenił się ze mną. Jednak Ania nie spieszyła się z urodzeniem dziecka, chciała prowadzić beztroskie życie. Dlatego rodzice mojego męża uwielbiają wnuki, przecież tak długo na nie czekali. Nasze z mężem dzieci są oczkiem w głowie teściów! Często odwiedzamy rodziców męża, gdyż mieszkamy bardzo blisko.

Zawsze się cieszą na nasz widok i są naprawdę szczęśliwi, że mogą spędzać czas ze swoimi wnukami. Kupują różne prezenty i są gotowi spełnić niemal każdą zachciankę wnuków. Od czasu do czasu teściowa mówi:

- Chciałabym, żeby Aneczka w końcu zdecydowała się na dziecko! Ma już 30 lat, najwyższy czas!

Wreszcie nadeszła długo oczekiwana chwila! Ania i jej mąż spodziewają się dziecka! Wszyscy z radością przyjęli tę wiadomość. Nawet moja córka czeka z niecierpliwością, kiedy będzie miała kolejnego brata (mimo, że będzie to brat cioteczny).

Ale pewnego dnia zdarzyło się coś niespodziewanego.

Spacerowałam z synem i spotkałam koleżankę. Przystanęłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać. Zaczęła pytać, co słychać u mojego męża i jego rodziców. Co u Ani, czy już urodziła? Odpowiedziałam, że nie, został jeszcze miesiąc do porodu. Wtedy powiedziała coś dziwnego, co mnie zaskoczyło:

- Jesteś już na to gotowa? Teraz będzie ci trudniej, ponieważ twoja teściowa będzie miała prawdziwego wnuka.

- Co to znaczy „prawdziwego”? - nie zrozumiałam o co jej chodzi.

- To znaczy, że to ty urodziłaś dzieci. Jednak wkrótce urodzi jej własna córka. Przecież to nie jest to samo!

Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć. Byłam zaskoczona. Wnuki, które spłodził ich syn, to „fałszywe wnuki”? Co za bzdury!

Jestem pewna, że gdy urodzi się jeszcze jeden wnuczek, to nie będzie miało wpływu na miłość do tych, które już są. Ale wiecie... to było bardzo nieprzyjemne.

Powiedźcie mi proszę, czy to jest możliwe, że kobieta traktuje inaczej dzieci syna, niż dzieci córki?